Po
raz pierwszy od niepamiętnych czasów obudziła się w zupełnie nieznanym sobie
miejscu. Wydarzenia z poprzedniego wieczora wydawały jej się snem, w dodatku
niezbyt dobrze zapamiętanym. Tym razem jednak to nie nadmiar alkoholu, ale
emocji spowodował spustoszenie w jej pamięci. Dopiero gdy dokładnie rozejrzała
się po mieszkaniu, a jej wzrok natrafił na rozpartego w fotelu Kubiaka, powoli
zaczęła sobie wszystko przypominać.
Baśka
wsparła się na łokciach i przez chwilę przypatrywała się śpiącemu chłopakowi.
Wyglądał zabawnie z głową zwieszoną na ramieniu i dziwnie podkurczonymi nogami.
Dziewczyna rzuciła w niego poduszką, żeby go obudzić. Nie przyniosło to jednak
oczekiwanego skutku – Kubiak tylko machnął ręką przez sen i obrócił głowę w
drugą stronę.
Niechętnie
podniosła się z najwygodniejszej sofy, na jakiej miała okazję spędzić noc. Nie
wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Powrót do domu nie wchodził w grę, biorąc pod
uwagę, że jej ostatnia ucieczka bez słowa była brzemienna w skutkach. W dodatku
wcale nie miała ochoty opuszczać mieszkania Kubiaka. Nie czuła się tam może tak
komfortowo jak w swojej kawalerce, ale powoli zaczynała przyzwyczajać się do
przebywania na obcym terenie.
Nagle
do cichego pochrapywania Michała dołączyło burczenie baśkowego brzucha. Dopiero
wtedy dziewczyna przypomniała sobie, że od niemalże dwudziestu czterech godzin
nie miała nic w ustach. Co prawda nigdy nie była w kubikowej kuchni, ale
znalezienie jej w jednopoziomowym mieszkaniu nie należało do najtrudniejszych
wyzwań. Pojawił się jednak inny problem – wielki rottweiler leżący pośrodku
pomieszczenia, będący pierwszą rzeczą, która rzuciła się Baśce w zaspane oczy. Po
jej wejściu powoli podniósł łeb i wbił w nią wzrok.
Baśka
krzyknęła, jakby zobaczyła ducha i niczym błyskawica wybiegła z kuchni. Jej
gwałtowna reakcja zbudziła Kubiaka, który po chwili pojawił się w przedpokoju,
mierzwiąc sobie i tak poczochrane włosy.
-
Co się stało? – zapytał, tłumiąc ziewnięcie.
- Dziecko oknem wyleciało –
sarknęła dziecinnie. - Nie rozumiem, jak ty możesz mieszkać pod jednym dachem z
tym potworem.
- Myślałem, że już ci przeszło –
westchnął. – To tylko pies, Baśka. Może wygląda groźnie, ale jest największą
przytulaną na świecie.
- Skoro rodzice kupowali ci takie
przytulanki, to jakim cudem jeszcze masz głowę? – prychnęła Baśka.
Michał
już szykował się, żeby odpowiedzieć coś równie zgryźliwego, ale zrezygnował i
zamiast tego przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Przez moment czuła się
dziwnie, ale w końcu też objęła go ramionami w pasie i wtuliła twarz w jego
okryty koszulką tors, przy okazji kryjąc rumieńce, które pojawiły się na jej
policzkach.
-
Cieszę się, że wróciłaś – szepnął i pogładził ją po włosach.
- Też się cieszę – odparła
zachrypniętym głosem.
Baśka
nawet nie zauważyła, gdy Kubiak poluźnił uścisk i wciąż obejmowała go, podczas
gdy on starał się subtelnie wyswobodzić z jej objęć.
-
Dobra, starczy tych czułości – zaśmiał się.
- Przepraszam, zamyśliłam się –
mruknęła zawstydzona, ponownie się rumieniąc i odsuwając od niego.
- Za chwilę muszę lecieć na
trening – oznajmił. – Zrobisz śniadanie?
- A weźmiesz go ze sobą? –
zapytała, wskazując na wciąż wylegującego się pośrodku kuchni Niko.
Michał
roześmiał się głośno, kręcąc przy tym z politowaniem głową i pogłaskał Baśkę po
włosach, poczym zniknął za drzwiami łazienki, przywołując do siebie psa.
Baśka
weszła do wolnego od obecności rottweilera pomieszczenia, nie bardzo wiedząc,
co ma robić. Nigdy nie rozmawiała z Michałem o tak prozaicznych rzeczach, jak
co lubi jeść na śniadanie, czy woli herbatę czy kawę, jaki jest jego ulubiony
kolor. Ich rozmowy toczyły się głównie wokół tego, co nie wyszło im w życiu.
Może właśnie to ich połączyło? Poczucie beznadziei?
Dziewczyna
pałętała się po kuchni, próbując znaleźć czyste talerze i szklanki, co wcale
nie było takie proste. Zaczęła nawet zastanawiać się, czy nie zgłosić Kubiaka
do udziału w Perfekcyjnej Pani Domu.
W końcu jednak udało jej się zorganizować nieuwalane resztkami jedzenia
naczynia i gdy Kubiak wszedł do kuchni, wycierając sobie włosy ręcznikiem, na
stole stał już parujący dzbanek z kawą i talerz kolorowych kanapek.
-
Kanapki? – jęknął, nie do końca zadowolony.
- Coś nie tak? – warknęła Baśka.
- Nie, skądże – zaprzeczył i
chcąc uniknąć kolejnej wojny, wziął kawałek chleba i pochłonął go w dwóch
kęsach. – Są pyszne.
- Nie wiem, co lubisz jeść na
śniadanie – odparła. – Nic o tobie nie wiem.
- W takim razie następne
śniadanie przygotuję ja, to się dowiesz.
-Nie wiem, czy zdajesz sobie z
tego sprawę, ale nie mam zamiaru z tobą mieszkać, więc w najbliższym czasie
możesz nie mieć takiej okazji.
- Liczę na to, że jeszcze kiedyś
wpadniesz na noc – oznajmił Michał i puścił jej perskie oko.
- Jak tylko pozbędziesz się psa.
- Ależ ty się na niego uparłaś –
westchnął, zjadając ostatnią kanapkę i dopijając kawę. – Zabieram go na spacer.
Zostawiłem ci w łazience czysty ręcznik, jakbyś chciała wziąć prysznic.
Michał
i uradowany Niko wyszli z mieszkania, a Baśka została sama, przeżuwając swoją
kanapkę. Szło jej to opornie, bo pomimo że jeszcze chwilę temu niemalże
skręcało ją z głodu, to teraz czuła, jakby jej żołądek związał się w supeł. I
bynajmniej nie było to związane z Kubiakiem. W jego obecności czuła się już
zdecydowanie bardziej komfortowo. Miała świadomość tego, że po powrocie do
Jastrzębia czeka ją spotkanie z Kamilem, a nie bardzo wiedziała, jak on
zareaguje na jej emocjonalne zachowanie i na to, że nie wróciła na noc. Nawet
ciepły prysznic nie pomógł się zrelaksować. Napięcie cały czas wzrastało, gdy
Baśka stała w drzwiach sypialni Kubiaka oparta o futrynę i obserwowała, jak
chłopak biega po pokoju, pakując swoją sportową torbę.
-
Podrzucisz mnie do miasta? – zapytała, wodząc za nim wzrokiem.
- Jeżeli chcesz, to możesz tu
zostać – powiedział Michał, wyciągając prawego buta z szafki na książki.
- Dzięki, ale wolałabym wrócić –
odparła dziewczyna.
- Jak uważasz… - Kubiak przez
chwilę siłował się z zamkiem błyskawicznym, ale w końcu dał sobie spokój i
zamiast tego obwiązał tobołek sznurowadłem, które znalazł pod łóżkiem. – W
takim razie ubieraj się, jedziemy.
Baśka
zanurzyła się w skórzanym fotelu luksusowego samochodu Michała. Nie rozmawiali
ze sobą. Ciszę przerywał tylko płynący z głośników głos Ryśka Riedla. Dziewczyna
rozmyślała o tym, co miało niedługo nastąpić. Bała się konfrontacji z Kamilem.
Wiedziała, że ta sytuacja na pewno wydała mu się co najmniej dziwna.
-
Wysadzisz mnie na tym osiedlu? – zapytała, wskazując na majaczące się za szybą
samochodu blokowisko.
- Przecież ty tu nie mieszkasz –
zauważył Michał niezbyt błyskotliwie.
- Brawo, Sherlocku – zaśmiała się
Baśka. – Mam coś do załatwienia.
Kubiak
uniósł lewą brew, ale nic nie powiedział, tylko posłusznie wjechał na osiedlowy
parking.
-
Nie czekaj na mnie – powiedziała Baśka, gdy chłopak zgasił silnik. – To może
trochę potrwać.
- I jak wrócisz do domu?
- Komunikacja miejska, mówi ci to
coś?
- Mam trochę czasu, więc to żaden
problem, mogę poczekać – odparł Kubiak, wzruszając obojętnie ramionami. – Nie
będziesz musiała tłuc się autobusem.
- Chyba nie jesteś zazdrosny, co?
– Dziewczyna z trudem powstrzymywała cisnący jej się na usta uśmiech.
- Chyba nie mam o powodu, co? –
przedrzeźnił ją.
Baśka
poklepała Michała po ramieniu, a gdy wyszła z samochodu, obróciła się i
pomachała w jego stronę, czym zmusiła go do ponownego odpalenia samochodu i
włączenia się do ruchu.
Pierwszy
raz w życiu przeklinała fakt, że droga z Żor do Jastrzębia jest tak krótka.
Przez te dwadzieścia parę minut nie potrafiła wymyślić nic, co mogłaby
powiedzieć Kamilowi. Zaczynała nawet żałować, że Kubiak nie uparł się i nie
poczekał na nią. Wtedy miałaby świetną wymówkę, by móc zabrać swoje rzeczy i
szybko zmyć się z tego kawalerskiego mieszkania.
Kamil
otworzył drzwi, nim dziewczyna zdążyła chociażby podnieść rękę, by zapukać.
Baśka szukała na jego twarzy wyrazu kpiny lub złośliwego uśmiechu, jednak
nadaremno. Chłopak był raczej podekscytowany. Szybko wciągnął ją za rękę do
mieszkania, chcąc jak najszybciej rozpocząć przyjacielskie przesłuchanie.
-
Podwiózł cię tutaj, czyli mam rozumieć, że wszystko między wami w porządku? –
zapytał bez ogródek.
- Tak, zgodnie z tradycją bardzo
chętnie napiję się herbaty – powiedziała Baśka, siadając w fotelu i drapiąc za
uchem Sierżanta, który ucieszył się na jej widok nie mniej niż Kamil.
- Już robię, a ty opowiadaj! –
zakomenderował, idąc do kuchni i nastawiając wodę w czajniku.
- Nie wiem, co mam powiedzieć… -
powiedziała Baśka nieco zakłopotana.
- Pogodziliście się? – bardziej
stwierdził, niż zapytał.
- Najpierw dwa razy się
pokłóciliśmy – oznajmiła, na co Kamil wychylił się zza drzwi kuchni i
wybałuszył oczy. – Ale ostatecznie tak, pogodziliśmy się.
- I co teraz?
- Co teraz? – powtórzyła Baśka. –
Nic teraz.
- Jesteście razem, czy nie? –
zapytał wprost.
- Razem? Że Michał i ja…? – Dziewczyna
zaczęła nerwowo wyłamywać sobie palce. – Nie no, coś ty. Chyba nie…
- Rany boskie, Baśka! – Kamil
złapał się za głowę. – To co wy tam robiliście całą noc?
- Staraliśmy się nawzajem nie
pozabijać – odparła. – Myślisz, że Michał… że on uznał nas już za parę?
- Nie mam pojęcia – powiedział
chłopak, zaczynając chodzić po pokoju w tę i z powrotem. – To chyba ty powinnaś
to wiedzieć, prawda?
- Z tymi zdjęciami miałeś rację,
więc może…
- To, że domyśliłem się jak wygląda
sprawa z takimi pierdołami jak zdjęcia nie oznacza, że siedzę w jego głowie.
- Uważasz, że zrobiłam mu
awanturę o pierdołę? – zapytała Baśka na pozór z wyrzutem, ale w jej głosie nie
było ani krzty złości.
- Myślałem, że to już jasne… -
odparł Kamil.
- Przynajmniej jesteś szczery –
mruknęła, wbijając wzrok w swoje stopy.
Rozległo
się gwizdanie czajnika. Chłopak znów znikł w kuchni, ale po chwili wyszedł z
niej, niosąc dwa parujące kubki i jeden z nich wręczając Baśce.
-
Musisz sama wybadać sprawę – oznajmił. – Chyba, że wolisz zapytać go wprost…
- Nie, nie wolę – odparła,
obracając w dłoniach kubek z herbatą. – Naprawdę, bardzo ci za wszystko
dziękuję.
- Nie ma o czym mówić,
dziewczyno. – Kamil machnął lekceważąco ręką.
- Myślałam, że mnie wyśmiejesz –
przyznała.
- Co takiego? – Chłopak spojrzał
na nią zaskoczony. – Niby dlaczego miałbym cię wyśmiać?
- Najpierw nie odzywałam się do
ciebie ładny kawał czasu, żeby później ni z tego ni z owego władować ci się do
mieszkania z walizką i kotem. – Baśka parsknęła śmiechem. – Użalałam się nad
sobą, robiąc z igły widły, a następnie spędzam noc u kolesia, z którym nawet
nie wiem, co mnie łączy. Kto inny chciałby tego wysłuchiwać?
- Oj, Baśka, Baśka. – Kamil
usiadł obok niej i objął ją po bratersku ramieniem. – Ludzie robią głupsze
rzeczy, uwierz mi. Chociaż przyznam, że niewiele ci do nich brakowało.
Dziewczyna
dała mu sójkę w bok, czując jednocześnie, jak wielki kamień spada jej z serca.
Uświadomiła sobie, że kompletnie nie zna się na ludziach. Źle oceniła zarówno
Michała jak i Kamila. Wiele lat usilnego alienowania się i próby całkowitej
izolacji od społeczeństwa sprawiły, że popełniła mnóstwo błędów. W duchu
dziękowała niebiosom, że inni nie byli tak wybrakowani.
__________________________
oto jesteśmy - kolejna część baśkowo-kubiakowej historii i ja. rozdział ten rodził się w ogromnych bólach i przez bardzo długi czas, dlatego strasznie żałuję, że nie mogę szczerze powiedzieć, że jestem z niego w stu procentach zadowolona. niby mam mnóstwo pomysłów, ale ciężko jest mi przelać je na papier. może teraz, gdy burza emocji pomiędzy bohaterami nieco opadła, będzie mi łatwiej :)
od poprzedniej części minęło tyle czasu, że ta strona prawie zarosła pajęczynami. niestety, następna też nie pojawi się zbyt szybko - najwcześniej w drugiej połowie maja, kiedy będę już po maturach pisemnych i nikt nie będzie mi o nich ciągle przypominał.
czasami mam małe opóźnienie w komentowaniu Waszych opowiadań, ale generalnie staram się być na bieżąco :) nowych opowieści teraz nie zaczynam, ale obiecuję, że nadrobię to, jak już będę absolwentką mojego liceum i z czystym sumieniem będę mogła leżeć na wznak i czytać, czytać, czytać... :) tymczasem trzymajcie się,
aśka.
Tak, Baśka robi z igły widły, no ale taki jej urok. Więc ponownie przybijam sobie z Basią piątkę, za kolejną wspólną cechę.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział. Warto było poczekać, zawsze warto :)
OdpowiedzUsuńW sumie robienie ze wszystkiego problemów jest dość częstym zjawiskiem, Baśka nie musi się o to martwić.
Jak to dobrze, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Choć domyślam się, że przed nimi nie taka łatwa droga.
Baaaaśka zyskuje moje uznanie po raz milionowy :D I dlaczego ona ma w stosunku do Kamila wyrzuty sumienia jak nie popełniła żadnego błędu? :)
OdpowiedzUsuńniech już nie przesadza tylko leci porozmawiać z Miśkiem! Przecież oni nawet nie wiedzą czy są razem!
przepraszam za spam, ale chciałabym Cię zachęcić do zapisania swoich siatkarskich opowiadań do katalogu siatkarskich opowiadań http://kibicowelove.blogspot.com/p/opowiadania-warte-polecenia.html
OdpowiedzUsuńCiekawa historia będę tu częstym gościem. Wpadnij do mnie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPozrdawiam
Vea
To już koniec? Nie proszę, nie rob mi tego! Napisz kolejny rozdział. Proszę :*
OdpowiedzUsuń